Brygadzista Crafter
Niegdyś sporą popularnością cieszył się Volkswagen Transporter w wersji Mikst, czyli coś w rodzaju peerelowskiej Nysy Towos. Tym, którzy nie pamiętają tak odległych czasów wyjaśniamy, że chodzi o wersję pozwalającą na jednoczesne przewożenie samochodem dostawczym 5-6 pasażerów i ładunku. W przypadku Volkswagena Cratfera, którego dostaliśmy do testu, ten ładunek mógł mieć nawet całkiem spore rozmiary, bo auto o długości ponad 7 m miało nie tylko wygodny przedział pasażerski, ale także ładownię o długości ponad 3,5 m.
Do jazdy próbnej dostaliśmy sześcioosobowy furgon z wysokim dachem i silnikiem TDI o mocy 136 KM. Nadwozie tego gigantycznego dostawczaka zostało opracowane tak, by stwarzać jak najmniejszy opór opływającemu je powietrzu. Wielki, czarny grill chłodnicy ma na środku duże srebrne logo koncernu. Po bokach ograniczają go umieszczone pionowo okrągłe lampy, ukryte za trapezowatymi, przejrzystymi kloszami, odziedziczonymi jeszcze po pierwotnej stylizacji Craftera, która przypominała produkowaną w Brazylii ciężarówkę VW Constellation. To wszystko nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z Volkswagenem.
Robi wrażenie
Testowy Crafter miał maksymalny rozstaw osi 4325 mm i legitymował się długością nadwozia równą 7343 mm, przy wysokości dachu 2700 mm (w stanie niezaładowanym). Nadwozie ma kubaturę 15,5 m3, a istnieje jeszcze większa odmiana o maksymalnie wysokim dachu (3050 mm) i 17 m3 objętości. Widoczny na zdjęciach pojazd o DMC 3,5 t dysponuje ładownią o długości 3470 mm (po podłodze), szerokości 1780 mm (między tylnymi nadkolami 1350 mm) i wysokości 1940 mm, co daje kubaturę ok. 12 m3. Reszta przypada na oddzielony szczelną plastikową kształtką (zabudowa firmy Grabowski) przedział pasażerski, który choć pozornie wydaje się krótki, oferuje o wiele więcej miejsca niż niejeden minivan. Nawet siedząc w drugim rzędzie, gdzie znalazły się trzy równe, szerokie siedziska, miejsca na wyprostowanie nóg jest aż nadto. Z kolei pod względem przestrzeni nad głową ta sześcioosobowa „limuzyna z wielkim bagażnikiem” wprost nie ma sobie równych. Wejście do siedzeń tylnego rzędu umożliwiają wysokie do dachu drzwi suwane na obydwu bokach, których otwór jest szeroki na 1300 mm. Nie ma więc obaw, że ktoś w nich utknie.Dostęp do ładowni zapewniają otwierające się o kąt 270 stopni na całą szerokość i wysokość tylnej ściany dwuskrzydłowe wrota.
Szerokość zewnętrzna nadwozia to 1960 mm, do których trzeba dodać z każdej strony po 216 mm na boczne lusterka. Przy takich gabarytach nie należy się dziwić dużej średnicy zawracania 15,6 m (między ścianami, między krawężnikami wystarczy 14,6 m). To i tak rewelacyjny wynik uzyskany w dużej mierze dzięki temu, że napęd przekazywany jest na tylne koła, więc przednimi można skręcić mocniej niż w samochodach z przednim napędem.
Ładownia ma regularny kształt i podłogę pokrytą przeciwpoślizgową sklejką. Także burty były obłożone w pełnej wysokości tłumiącymi hałas i chroniącymi je przed uszkodzeniem przez ładunek panelami z malowanej na szaro i lakierowanej sklejki. Żadnych zastrzeżeń nie wzbudza mocowanie wykonanej jako jeden skomplikowany i duży odlew z tworzywa sztucznego przegrody. Nie wydawała ona nawet podczas jazdy po nierównościach żadnych niepożądanych dźwięków. Do unieruchamiania ładunku służą solidne stalowe uszy w podłodze. Jak na stalowy furgon, akceptowalny jest też poziom hałasu w kabinie przy normalnych prędkościach.
Na długie podróże
Ten dostawczy samochód robi wrażenie nie tylko swoim masywnym wyglądem. Po zajęciu miejsca za kierownicą od razu będziemy wiedzieli, w jakim samochodzie się znajdujemy, bo przypominają o tym nie tylko znaczki firmowe, ale także elementy wykończeniowe (przełączniki, kierownica, dźwigienki, kontrolki itp.). Poza tym kokpit jest identyczny z tym ze Sprintera. Nie jest to jednak wada, bo obaj producenci zrobili wszystko, by był on jak najlepiej przystosowany do wymagań kierowców. Ergonomicznie ukształtowana kabina powinna zapewnić prawie każdemu, niezależnie od wzrostu, wygodne miejsce pracy. Do wyposażenia seryjnego należy regulowana w dwóch płaszczyznach kolumna kierownicy. Aby praca była jeszcze bardziej komfortowa, wyposażenie seryjne obejmuje między innymi centralny zamek z pilotem oraz elektrycznie podnoszone i opuszczane szyby, a także sterowane silniczkami boczne lusterka. W te ostanie wbudowane są diodowe wskaźniki czujników cofania.
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze
miesięcznika Ciężarówki
Tekst i zdjęcia Sławomir Rummel